|
Fot. Unsplash |
Robaki już tu są.
Pisałem już o planach ograniczania spożywania mięsa we wpisie:
Czy mogę kupić mięso? Nie, ale mamy robaki. Dziś kilka słów na temat głównych bohaterów tytułu. Robactwo w formie przetworzonej już można znaleźć w wielu produktach spożywczych np. w czekoladzie. Z robactwa produkowane są także popularne batoniki energetyczne. A taka koszenila, czyli barwnik spożywczy E120 wytwarzany z robaków od dawna króluje w produktach spożywczych powszechnego użytku.
Na jedzenie robali trzeba będzie jeszcze długo poczekać.
Z sond ulicznych wynika, że większość społeczeństwa na pomysł zastąpienia np. mięsa, robakami reaguje z obrzydzeniem i ze złością. Wcale to nie jest dziwne. W kulturze europejskiej taka "żywność" jest jeszcze nie do zaakceptowania. I chyba jeszcze, jeszcze długo nie. Unia Europejska robi wszystko, aby jednak oswoić obywateli do takiej "żywności". Środowisko polityków również jest podzielone. Jedni to popierają, inni głośno protestują. Na razie dopuszczono spożywanie świerszcza domowego, larwy mącznika młynarka i szarańczy wędrownej. Co będzie jutro, nikt tego nie wie, ale to nie wygląda i nie brzmi zachęcająco. Do końca też nie wiadomo czy
takie bezkrytyczne wprowadzanie robaków do diety nie przyniesie ze sobą przykrych konsekwencji zdrowotnych.
Dajmy obywatelom wolny wybór.
Byłoby najlepiej, żeby produkt miał szansę sam się obronić. Dajmy również szansę konsumentom. Kto chce, niech zażera robale, a kto inny pałaszuje boczki i karkówki. Nie nakłaniajmy i nie lansujmy. Dajmy wszystkim wolny wybór. Tak będzie sprawiedliwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz